Wyprawę naszą nazwałem Chentej 2010 nie bez powodu. Początkowo mieliśmy z Ułan Bator jechać do Chenteju, następnie przez miejscowość Choibalsan do jeziora Buir, dalej na wschód nad rzekę Chałchin i z powrotem przez Numrug, Dornot Mongol do Ułan Bator. Niestety kwarantanna z powodu pryszczycy pokrzyżowała nam plany. Ale jak mówią nie ma tego złego co na dobre nie wyszło, pozostaliśmy w Chenteju, krainie żyznej, miejscami lesistej i słynnej z powodu Chyngis Chana który tutaj się urodził i doszedł do władzy.
Byliśmy na rzekami Herlen, Onon, Balcz, łowiliśmy tajmienie, pstrągi, lenoki, szczupaki amurskie, miętusy. Nocowaliśmy w namiotach, jurtach, chatach pasterskich, braliśmy udział w polowaniach na kuropatwy, cietrzewie, wilki. Nasze menu to temat na osobny rozdział (barany, kozy, konie, tarbagany, cietrzewie, kuropatwy, no i ryby oczywiście). Pogoda była iście kontynentalna, czyli od mrozów spadających do -15 do upałów +27.
Przewodnikiem naszym był Murun – Mongoł na codzień mieszkający w Kaliszu, fajny chłop, kierowcami byli Batar, doskonały kucharz i Molom zwany także Dżygit ze względu na charakter prowadzenia samochodu. Jest to ekipa godna polecenia, umożliwiła nam przede wszystkim kontakt z “prawdziwą Mongolią”.
Zdjęcia tutaj potraktowałem bardziej jak dokumentację, chciałem oddać charakter wyprawy i pokazać Mongolię widzianą naszymi oczami. Myślę, że to ciekawy kraj, pięć razy większy od Polski, jeszcze naturalny i dziki, bez tłumu turystów, przyjazny i godny polecenia.
Rafał
Mapa wyprawy
Pokaż Khentii 2010 na większej mapie
Przepiękne widoczki, ale nie wiem czy bym się odważyła na taką wycieczkę.